sobota, 30 czerwca 2012

Rozpoczęcie wakacji.

Hej ;)
Postaram się nie rozpisywać za bardzo na te "smutne" tematy , bo tedy mam depreche ;p

Ogólnie jest dobzie ;p Dzisiaj spacerek z Asią do 22:30 ;p hahahaha. Muszę pobić rekord z wakacji jak szłam do 4 klasy. Jak na razie słabo. Nawet wtedy dłużej siedziałam na dworze - bo był mój brat .

Asia i jej opowiadania oraz ta dziwka albo coś na ulicy i ta dziwna akcja coś ala jakiś przemyt narkotyków. Oj ;p

Dobrze też było w piątek z Anią na północnej i koło ekonoma - lols :d miałam faze po - oranżadzie (?) wtf ? :d  hahhaha , ale tak było ;p śpiewałam , coś pieprzyłam , a ludzie się na mnie gapili ;p jak szli w ogóle ;p machałam do traktora znaczy do tego faceta na nim ,a on nie odmachał :( o szade ;(

Jeszcze byłam dzisiaj z Agacią :*  Ale nam się nudziło na widoku :( strasznie nudno tam jest -,- ej ludzie gdzie jest fajnie w skc ? :d mówić :D znaczy pisać w komentarzach ;p

Niedługo wylatuję- jej jej ! Mam ogromną nadzieję , że  poznam dużo ludzi.


W ogóle mam nadzieję , że poznam dużo ludzi w te wakacje. Szczególnie przydaliby się chłopacy ;p tak od 16 do 18 lat :d najlepiej już pełnoletni ,ale to dlaczego to już inna sprawa ;) Nie będę o niej pisać :d

Jak na razie jestem w fazie "paczanie". Nic z tego poznawania nie wychodzi ,ale jak się rozkręcę z Asią lub Agacią to zobaczymy ;p

Dobra wiem , że to jest taka głupia notka , że głowa mała ,ale mniejsza z tym. Coś musiałam napisać. Dawno tu nie byłam ;p

Papa :*

piątek, 22 czerwca 2012

Już niedługo :)

Hej :)
Każdy już czeka aż te ostatnie dni szkoły miną i będą wakacje ! Mimo iż nie będzie mnie zbyt długo w moim mieście to i tak mem kupę planów do zrealizowania. Musi być fajnie.

Nadal wolna. Chodź już przestaje się powoli na tym skupiać. Mam 14 lat jeśli mając 25 lat nadal nikogo mieć nie będę to się zacznę martwić ,ale jak na razie to pozostaje i tylko czekanie na miłość. Bo nikogo do niej nie zmuszę. Nikt nie jest mną zainteresowany ? - ok. Ja też wieloma osobami nie jestem zainteresowana. Denerwują mnie tylko pary idące ulicą czy coś. Ale da się przeżyć. Jakoś żyję. No trudno. Myślałam , że w gimnazjum będzie zupełnie inaczej ,a jest bardzo podobnie.

Nie chcę o tym myśleć. Dużo osób teraz jest w związkach. Np. moja Anecia :* <3 albo jeszcze takich tam parę osób :* <3 I niech sobie będą szczęśliwi. Ja się zastanawiam czy mi na pewno jest ktoś potrzebny. ja w zasadzie nikogo nie potrzebuję - chodzi o chłopaka ;)


Życzę każdemu udanych wakacji. Niech to własnie te będą niezapomniane. I niech każde następne będą tylko lepsze. Obiecuję , że w tym roku to już ostatni raz kiedy jadę z rodzicami. Za rok tylko z moimi wariatami na obozy <3 :**** Szykować się :D

Papa :*

środa, 20 czerwca 2012

Wakacje.

Hej :)
Oceny powystawiane , wszystko już wiadomo. W zasadzie na upartego mogłabym już nie chodzić do szkoły ,ale mam szanse mieć wysoką frekwencje :) Nie chce tego schrzanić. Może w 2 lasie sobie odpuszczę :)

Ogólnie to mogę ten czas nazwać małymi wakacjami. W szkole prawie nic nie robimy , na niektórych lekcjach oglądamy filmy. Ogólnie luzik.

Nadal jestem sama. Hahahahah. Ja chyba na jakieś cuda liczę. Nawet moja córka ma chłopaka , a ja nie ;/// Cóż za beznadziejna sytuacja.

Moja córka ma lepiej. Co za ironia ;p

Dobra miałam o czymś pisać ,ale się z córką zgadałam ;p :D

Kończę. Papa :*

piątek, 15 czerwca 2012

Coś niewiarygodnego czyli weekend ;)

Hej ;)
Dzisiejsza notka zapowiada się na długą , jednak wszystko się okaże.
Ogólnie piątek przeżyłam bez większych problemów. Wkurzył mnie jak zwykle (czyli codziennie) mój wychowawca oraz pani od chemii. Nie chcę o tym wspominać.
Co do ocen to niepewną mam tylko z chemii. Jeszcze tylko ten weekend lekkiego zakuwania , a potem już wolne ;)
Hm.... Sama nie wiem o czym chciałam napisać. Chyba o wszystkim i o niczym. tak po prostu. Może jakieś przemyślenie ? Nie wiem. Ogólnie to każdy dobrze wie , że zbliżają się wakacje. Będzie (mam nadzieję) ciepło i fajnie. Grafik mam napięty. Gdzieś wyjeżdżam , wracam mam dosłownie maximum tydzień na rozpakowanie , popranie , ogarnięcie i znowu pakowanie itp. i odjazd. Przy okazji także znajdzie się też czas na wesele. Nie mogę się już doczekać.
Czeka mnie także wyjazd np. do Londynu. Piszę o tym , bo zaczęłam się stresować. Będę jechać autokarem. Kiedy tak sobie o tym pomyślałam to przypomniało mi się zimowisko. Po prostu zapytałam się jakiejś dziewczyny czy mogę z nią usiąść a ona powiedziała , że tak. To było miłe. A co jeśli teraz tak nie będzie ? Kurde. Nie wiem co zrobić wtedy. A jak nie będę miała z kim siedzieć. A jak się nie dogadam ? A jak rodzina u której będę mieszkać będzie dziwna  ? A jak dziewczyny z którymi będę mieszkać mnie znienawidzą ? A jak się z nimi nie dogadam ? A jak mi braknie kasy ? A co jeśli się zgubię ? A co jeśli zachoruję ? (chyba najgorsza opcja ever !;((((  )i wiele , wiele podobnych pytań wypełnia moje myśli , mózg. Kiedy tylko przyjdzie mi temat tego wyjazdu mam miliony pytań na które chciałabym znać odpowiedź. A nie znam i prawdopodobnie znać będę dopiero po wyjeździe - kiedy wrócę. Mam nadzieję , że nie będzie tak źle.

Ogólnie moje życie akie "miłosne" od paru lat , a tak na poważnie to od 14 lat się nie zmienia. Nadal nikogo nie mam. Ja wiem , że mam tylko 14 lat , że jestem młoda ,ale ja na serio chciałabym mieć kogoś - mówię to szczerze i otwarcie. Tylko nie byle kogo. Kogoś kogo bym pokochała i on też by pokochał nie. Ale jak na razie nawet nie liczę na coś takiego. W ogóle zastanawiam się czy powinnam liczyć. Co zrobię jeśli okażę się , że nigdy nikogo nie będę miała ? Wtedy nadzieja zawiedzie , bo cały  ten czas myślenie o tym zmarnuje.

Teraz palnijcie mnie w łeb porządnie ,ale muszę to powiedzieć : chcę się zakochać.

Tak. Chcę. Wiem , że to najgłupsze słowa jakie mogłam w życiu napisać/powiedzieć. Wiem , że niedługo mogę ich żałować ,ale już o ponad roku nawet chyba dwóch nie jestem zakochana. Tak typowo. To , że jakaś tam osoba mi się spodobała czy coś to dupa. Takich facetów co mi się podobają jest mnóstwo i nawet więcej ;p Od czasu D. nie ma nikogo takiego. Holender z Berlina to był paro dniowy wyjątek ,ale szansa na spotkanie z nim wynosi 0 do miliarda. Czyli tak czy siak 0%. Nie jestem zakochana. Nic na to nawet nie wskazuję. Ja w sumie to czekam na osobę w której mogłabym się zakochać. O której mogłabym myśleć - a takowej nie ma. Myślę o osobach nieistniejących albo tych spotkanych w szkole/na ulicy. Mam tego serdecznie dość. Może jednak zakochanie dobrze na mnie wpływa ;ppp Dobra kończę tę bezsensowną notkę ;p


Papa :*

czwartek, 14 czerwca 2012

Natłok wszystkiego , za dużo wszystkiego.

Hej :)
Zapowiadałaby się bardzo długa notka gdyby nie fakt , że muszę iść umyć głowę i nauczyć się na sprawdzian z biologi z.... całego roku. Tak brawo dla naszej pani od bio. Genialny pomysł. Moja nauka będzie polegała na przeczytaniu podsumowaniu działów i tyle. Mam głęboko w czterech literkach to co tam będzie. Za długi te rok szkolny. Mam już serdecznie dość. Już kolejny dzień mam ochotę uciec.
Po radzie szykują się jakieś wagary :D
Uhu uhu. Nareszcie. Najlepiej gdybyśmy uciekli ;p Hahahahaha ^^ Dobra genialny pomysł.Dobra łazienka się zwolniła ;p muszę ją zająć :D Lecę. papapa :*

wtorek, 12 czerwca 2012

Zniechęcenie

Hej
Dzisiaj miałam ostro się uczyć ,m a wyszło tak , że ostro czyściłam szczotki do włosów ;p
Nie umiem  na angielski , bo ogólnie nie ogarniam tego. W ogóle to tak mi było słabo w szkole , że prawie zemdlałam. Na wf-ie się poprawiło , a potem poszłam po szkole spać do jakiejś 17:30.
Zeszli się znowu rozumiecie ? Ten chuj będzie nadal kłamać , a ona mu na to pozwalać. Nie wierzę , po prostu nie wierzę. Myślałam , że może ona jest mądrzejsza. 


Jeszcze tylko :angielski , chemia , plastyka i będzie wszystko jak najbardziej na swoim miejscu :)
Ocenki się szykują świetne - no może dla kogoś z wyższą średnią to niezadowalające oceny,ale jak dla mnie - bomba ^^ Jestem z siebie zajebiście dumna. Myślałam , że będzie gorzej. A tu paczeć jest świetnie ;p
Co do średniej wychodzi mi jakieś 4,5 może więcej ale jakoś tak. Na pewno nie czerwony pasek ;) Oceny z poszczególnych przedmiotów może tu napiszę ,ale nie wiem. Nie sądzę żeby to było konieczne.

Dzisiaj Polska gra z Rosją . Chciałam obejrzeć mecz ,ale chyba jednak będę musiała ostro zakuwać. A z resztą   wynik będzie taki jaki będzie czyli dla Polski niekorzystny , a ja i tak meczów nie lubię oglądać (dobra jest ok ,ale jak się ma z kim , a tu tylko mój zamulający tata i mam , która teraz ma urwanie głowy w pracy i cały czas sprawdza jakieś prace więc nie ma z kim;p) .

Ogólnie wszystko idzie na +. Niedługo wakacje - czekam na nie już od bardzo dawna. Z resztą , pewnie każdy czeka tak samo długo jak ja.

Odchudzanie idzie kiepsko , ostatnio ostro zawaliłam. Nie wyjdę poza tą magiczną 6. Dziękuję Bogu , że jestem takim grubasem -,-

Papa :*

niedziela, 10 czerwca 2012

Już trochę przeszło :)

Hej :)
Chyba coś mnie jebło. Nagle olśniło mnie , że muszę sobie dać spokój, że chuj z tego będzie. Z płakania , rozczulania się nad sobą. Czasu nie cofnę - nie dowiem się jak miał na imię i w ogóle nic. Nie mogę niczego żałować. Było fajnie. 15minutowa znajomość - ok :) Będzie takich więcej. Niedługo koniec roku szkolnego - wakacje idealny czas na poznanie kogoś interesującego. Chociaż po ostatnich wydarzeniach boje się z kimkolwiek wiązać. Boje się , że stanie się to tamo co stało się jej :( Że po prostu trafię na kogoś kto nie będzie mógł mnie zrozumieć , kto będzie chorobliwie zazdrosny. Nie chce tego. Chce być z kimś ,ale chce być wolna. To tak jakbym chciała lecieć ,ale chciała też bym iść po drodze. Dziwne ,ale mój tata nie jest zazdrosny o moją mamę , a są ze sobą już długo i nie zapowiada się żeby coś miało stanąć na przeszkodzie ich związkowi. Może to wkroczenie w nowy wiek tak mnie zmienił. Postanowiłam zrobić się na "dorosłą" , ciekawe co mi po tym. Wpadłam w jakąś fobie. Wpadłam w coś przed czym jakieś 2 czy 3 lata temu chroniłam się rękoma i nogami. Życie jest dziwne. Coś mija , coś przychodzi. Niektórzy nie znają się do końca. To dziwne ,że starsi ludzie potrafią Ci powiedzieć co będziesz myśleć za parę lat i jak bardzo zmienią się twoje poglądy. Pod ich presją ,po prostu ulegasz - wiesz , że tak masz myśleć za parę lat , bo ktoś tak powiedział. Masz to zapisane w psychice..... Głupie.
Czemu jestem taka ślepa , czemu tego nie widziałam ? Teraz jak wiem nie ogarniam jak on mógł to kryć 2 lata , aż dwa lata ! Wszystko zniszczył. Nie lubię go. Jaka ja byłam ślepa. Czy coś takiego w ogóle da się ukryć ? Czy tylko ja jestem taka ślepa. Ale nie oszukał tylko mnie, oszukał wszystkich. Nadal kłamię. Boję się o niego. To może być złe dla jego zdrowia. Nie umiem o tym nie mówić. Po prostu chyba za bardzo go kocham. Bo jednak go kocham. Kocham skurwysyna. ;(((((( 


Kończę ten beznadziejny wpis. Do nauki !

Papa :*

czwartek, 7 czerwca 2012

Berlin - wycieczka , której nigdy nie zapomnę.

Hej :)
Muszę zacząć od początku - czyli od najbardziej nudnych rzeczy ,ale potem będzie już o wiele ciekawej , przynajmniej dla mnie.....
W poniedziałek o 7:20 albo 7:15 wyruszyliśmy do Berlina. Podróż trwała około 7 może 6 godzin . Chyba cały czas autostradą albo czymś do niej podobnym ;p Nie znam się ^^ Wtedy w autobusie dowiedziałam się tylko , że jestem w innej rzeczywistości i , że nawet dorośli ludzie , którzy powinni się zachowywać lubią czasem lizać komuś dupę. Bez obrazy. Zapewne ta osoba już o tym wie , bo darłam się niesamowicie żeby to usłyszała ;p Gdy wyjechaliśmy do Berlina pierwsze co rzuciło mi się w oczy to murzyni ;p Potem bardzo ładni chłopcy ( tak , tak Niemcy są dość ładni , dużo grzywek , a nawet jak nie to są i tak ładni ;p za to Niemki to takie paszczury , że kiedyś prawie się porzygałam) . Jest wreszcie hostel. Kiedy tam weszłam (mijając na schodach zaćpanego chłopaka albo dziewczynę , który albo która siedziała tam na schodach jakieś 3 albo 4 godziny bez ruchu) nie sądziłam ,że będzie jakoś nadzwyczajnie fajnie. No i co do pokoju , łazienek i kuchni z której leciał smród rzygów no to miałam racje. Nasz pokój był najmniejszy. Mieścił się koło wychowawcy więc byłyśmy skazane na klęskę. A z resztą i tak nie sadziłam ,że będzie potrzeba wychodzenia z pokoju w czasie ciszy nocnej. Bardzo się wtedy myliłam. Obiadokolacja była ... no nawet nie wiem jaka po jej nie tknęłam. Byłam najedzona. Następnie mieliśmy czas wolny w Berlinie. Hahah. Nasz hostel był w środku gdzieś w centrum Berlina przy stacji Zoo i obok były schody do SEX SHOP`u ;p Hahahhahaha. Ale nie weszłyśmy :D W trakcie "zwiedzania" Berlina nic się takiego nie zdarzyło. No dobra do Asi uśmiechnęło się na raz jakiś 5 chłopaków ale dobra. Zazdroszczę jej ;p A tak w ogóle to ten czas wolny był przed kolacją , bo po niej już nie chcieliśmy znowu wychodzić ;p Dowiedzieliśmy się , że o 21 jest karaoke gdzieś w barze w tym hostelu. Musiałam wyciągnąć dziewczyny z 1e , bo sama bym nie poszła ,a Miska i Ania się wstydziły jak ja ;p No ale wbiłyśmy. Przez 30 minut nic się nie działo. Poza tym - nas tam nie było jeszcze ;p Potem zaczęło się śpiewanie. Marysia postanowiła coś zaśpiewać dopiero o jakiejś 22 ,ale dobra. Mieliśmy ciszę o 22:30. Jakaś niemka była tak zazdrosna o to jak ona ładnie śpiewała , że aż jej gały wyszły na wierzch. Wszędzie kolonia z Holandii.Pili piwo , palili i to razem z WYCHOWAWCAMI. Nie no spoko. Mieli po 16 lat , a tam to norma ^^ Marysia poszła się zapisywać do kolejnej piosenki i wtedy zaczepił nas jakiś Holender. Zaczęliśmy gadać coś po angielsku , znaczy raczej coś pieprzyć po angielsku , bo to co JA mówiłam było bez łady i składu. Reszta dawała radę. Zapytali ile mamy lat , skąd jesteśmy , który mamy pokój. Podali nam numer swojego i okazało się , że są na tym samym piętrze. Powiedzieli , że będą tam do końca tygodnia. "Umówiliśmy" się w tym samym miejscu następnego dnia. Potem musiałyśmy już iść. Jak wrócili biegałam pod ich pokój i z powrotem a,le bez żadnego skutku. Po jakimś czasie oni zapukali. Szybko otworzyłam drzwi . Zaczęli gadać bardzo głośno więc ich uciszyłam. Nie pamiętam co mówili. Chcieli wbić do pokoju. Ale dziewczyny nie chciały. Teraz się zatrzymam. Mogłam iść do ich pokoju. Pytanie tylko czemu tego nie zrobiłam. Tylko ja wiem czemu. PRZEZ TEGO JEBANEGO KABANOSA. Kto wie to wie kto to kabanos . Reszta wiedzieć nie musi. A mogło być tak cudnie. Dobra byli pijani - nie ważne ,ale coś y się działo. Może bym teraz wiedziała jak mają na imię, na nazwisko , może bym ich znalazła na facebooku , może bym miała ich numery. Ale nie. Przez to miałam przez całą wycieczkę zjaraną psychikę tym. Taki jeden jeszcze puszczał mi potem oczku i coś pieprzył jakbym była dziwką. Z reszta dowiedziałam się , że nią jestem. Szkoda tylko ,że ja się zakochałam. W tym co z nami gadał. Po prostu. Byłam zauroczona ich otwartością (szkoda tylko , że po alkoholu) , wyglądem (mimo że piękni nie byli ,ale jednak coś takiego) . Może chodziło tylko o otwartość. Nie wiem. Następnego dnia chyba nas trochę pamiętali , bo raz czy dwa spojrzeli , a potem jakiś chłopak zaczął nam coś wyjaśniać. Mówił , że wypili za dużo alkoholu i nie wszystko było czyste (?) . Potem przyszedł drugi i coś gadał ja się śmiałam , bo wybiegł ten co mi się spodobał i uciekł , a tamten z pięknym uśmiechem do niego chyba , że ja go bardzo lubię i w ogóle i się na niego patrzyłam i śmiałam z 5 minut. Było tedy bardzo miło. Następnie jak schodziłam po schodach to zabrał tamtemu czapkę i chciał mi ją dać , a ja , że nie bo wiedziałam , że to głupie. I co tedy mogłam zrobić. Mogłam tam stanąć i czekać z nimi na windę, mogłam pogadać , mogłam wszytko. Zniknęli na cały dzień. Wrócili około 00:30 ? Nie wiem. Nic wtedy już nie mogłam zrobić. Miśka była chora , nawyk i kabanos mnie wkurwiali na maxa i wszystko było nie tak jak trzeba. Poszłyśmy spać. Następnego dnia spali za długo żebym mogła chociaż cześć powiedzieć. Wszystko się zawaliło. Byłam smutna, a jak wychodziliśmy z hostelu maiłam łzy w oczach. Widziała je chyba tylko Miska. Siedziałam w autokarze i słuchałam zamulających piosenek , które wydawały się jakby kierowane do mnie. PO zwiedzaniu jechaliśmy już do domu. Cały czas myślałam o nim. Cały czas. nawet teraz myślę , że już zupełnie inaczej. Wiem , że nigdy go nie spotkam,ale muszę iść do przodu. Pod koniec wycieczki trochę gadałam z chłopakami na temat harcerstwa i w ogóle. Było miło. Inaczej się gada z chłopkami niż z dziewczynami. Ma się inne tematy i w ogóle. Ale czasem tylko zmiana towarzystwa może pomóc o czymś zapomnieć. Ja wtedy zapomniałam o tym Holendrze. I Bogu dzięki. Zapomniałam w takim sensie , że dowiedziałam się , że to nie ma sensu się tak martwić , bo i tak nic z tego nie będzie. Nigdy jednak nie zapomnę ich w takim sensie , że BYLI. Mam teraz łzy w oczach ,male to nic. Czasem po prosty wspomnienia robią swoje. Czasem znajomość 15 minutowa może zniszczyć człowieka i odbudować go na nowo. Mnie się udało zniszczyć. Może w końcu nauczy mnie to , że jestem zbyt naiwna żeby z kimś gadać w taki sposób. Może powinnam być bardziej zluzowana , mieć wszystko w dupie. Może o to chodzi. Nie wiem. Nie mam ich zdjęcia , NIC. Jednak mimo że nie wiedzę ich już 2 dni nadal dokładnie pamiętam.

Co do Tropikalnej wyspy to żadna rewelacja. Nic szczególnego. Już po 20 minutach mi się nudziło.

Wiem , że ten post jest mega długi i za pewne nikomu nie będzie chciało się tego czytać ,ale napisałam to dla siebie. Żebym kiedyś potrafił;a odtworzyć w mojej głowie to co się tam stało.

Papa :*

piątek, 1 czerwca 2012

Wszystko ok.

Hej ;)
Jest fajnie. Nic się nie wali. Wszystko jest ok.
W poniedziałek wycieczka jupi ! Kocham jeździć 7 godzin autokarem. Kocham również jedną łazienkę na 20 osób albo więcej. Uwielbiam to.

Uwielbiam też być zamulona. Nie wiedzieć o co chodzi i prawie mdleć.

Ale jest serio ok. Nic się nie zmieniło. Jest wręcz lepiej.

WAGA IDZIE W DÓŁ ! Prawie 4 kg mniej. Jeszcze 11 :) A myślałam , że nawet 1 kg nie zrzucę.... A jednak mi się udało. Ciekawe czy długo tak wytrzymam.

Mam zajebisty humor. Każdy może mi pozazdrościć.....

Nie wiem o czym pisać. rzeczy , które chciałabym tak jakby "mieć tu" są zbyt takie "moje" , prywatne. O których nie chce pisać... Nie chcę , bo się boje. Boję się znowu reakcji ludzi. Nie chce mówić o problemach mimo że bardzo chce. Czy to normalne /Nie wiem. Już mało mnie wszystko obchodzi. Mam wszystko w dupie. Po prostu. Zostałam ze swoimi problemami sama cop mnie nauczyło samodzielności i wytrzymywania w samotności. A teraz życie uczy mnie cierpliwości , bo potrzebuje jej na ten tydzień bardzo dużo.


Niedługo będę starsza o rok. Zbliża się coś czego nie chce. Otóż nie chce zostać sama. Po prostu. Póki co mam przyjaciół , rodzinę (mieszkam z rodzicami no to jest zawsze blisko rodzina) ,ale kiedyś przyjaciele będą mieli własne życie - może będziemy się widywać,ale nie codziennie jak teraz. Od rodziny się wyprowadzę , bo trzeba odciąć pępowinę no i co ? Będę sama. Nie mam nikogo. Nie mam. Muszę korzystać teraz z tego czasu. Z dobrego czasu. Mimo że jakoś zajebisty to on nie jest.

Notka na życzenie Wesi .

Bloga prawdopodobnie zawieszam. I tak bym nie pisała teraz , bo wyjeżdżam ,ale zastanawiam się czy jest w ogóle sens dalej pisać.

Papa :*