piątek, 15 czerwca 2012

Coś niewiarygodnego czyli weekend ;)

Hej ;)
Dzisiejsza notka zapowiada się na długą , jednak wszystko się okaże.
Ogólnie piątek przeżyłam bez większych problemów. Wkurzył mnie jak zwykle (czyli codziennie) mój wychowawca oraz pani od chemii. Nie chcę o tym wspominać.
Co do ocen to niepewną mam tylko z chemii. Jeszcze tylko ten weekend lekkiego zakuwania , a potem już wolne ;)
Hm.... Sama nie wiem o czym chciałam napisać. Chyba o wszystkim i o niczym. tak po prostu. Może jakieś przemyślenie ? Nie wiem. Ogólnie to każdy dobrze wie , że zbliżają się wakacje. Będzie (mam nadzieję) ciepło i fajnie. Grafik mam napięty. Gdzieś wyjeżdżam , wracam mam dosłownie maximum tydzień na rozpakowanie , popranie , ogarnięcie i znowu pakowanie itp. i odjazd. Przy okazji także znajdzie się też czas na wesele. Nie mogę się już doczekać.
Czeka mnie także wyjazd np. do Londynu. Piszę o tym , bo zaczęłam się stresować. Będę jechać autokarem. Kiedy tak sobie o tym pomyślałam to przypomniało mi się zimowisko. Po prostu zapytałam się jakiejś dziewczyny czy mogę z nią usiąść a ona powiedziała , że tak. To było miłe. A co jeśli teraz tak nie będzie ? Kurde. Nie wiem co zrobić wtedy. A jak nie będę miała z kim siedzieć. A jak się nie dogadam ? A jak rodzina u której będę mieszkać będzie dziwna  ? A jak dziewczyny z którymi będę mieszkać mnie znienawidzą ? A jak się z nimi nie dogadam ? A jak mi braknie kasy ? A co jeśli się zgubię ? A co jeśli zachoruję ? (chyba najgorsza opcja ever !;((((  )i wiele , wiele podobnych pytań wypełnia moje myśli , mózg. Kiedy tylko przyjdzie mi temat tego wyjazdu mam miliony pytań na które chciałabym znać odpowiedź. A nie znam i prawdopodobnie znać będę dopiero po wyjeździe - kiedy wrócę. Mam nadzieję , że nie będzie tak źle.

Ogólnie moje życie akie "miłosne" od paru lat , a tak na poważnie to od 14 lat się nie zmienia. Nadal nikogo nie mam. Ja wiem , że mam tylko 14 lat , że jestem młoda ,ale ja na serio chciałabym mieć kogoś - mówię to szczerze i otwarcie. Tylko nie byle kogo. Kogoś kogo bym pokochała i on też by pokochał nie. Ale jak na razie nawet nie liczę na coś takiego. W ogóle zastanawiam się czy powinnam liczyć. Co zrobię jeśli okażę się , że nigdy nikogo nie będę miała ? Wtedy nadzieja zawiedzie , bo cały  ten czas myślenie o tym zmarnuje.

Teraz palnijcie mnie w łeb porządnie ,ale muszę to powiedzieć : chcę się zakochać.

Tak. Chcę. Wiem , że to najgłupsze słowa jakie mogłam w życiu napisać/powiedzieć. Wiem , że niedługo mogę ich żałować ,ale już o ponad roku nawet chyba dwóch nie jestem zakochana. Tak typowo. To , że jakaś tam osoba mi się spodobała czy coś to dupa. Takich facetów co mi się podobają jest mnóstwo i nawet więcej ;p Od czasu D. nie ma nikogo takiego. Holender z Berlina to był paro dniowy wyjątek ,ale szansa na spotkanie z nim wynosi 0 do miliarda. Czyli tak czy siak 0%. Nie jestem zakochana. Nic na to nawet nie wskazuję. Ja w sumie to czekam na osobę w której mogłabym się zakochać. O której mogłabym myśleć - a takowej nie ma. Myślę o osobach nieistniejących albo tych spotkanych w szkole/na ulicy. Mam tego serdecznie dość. Może jednak zakochanie dobrze na mnie wpływa ;ppp Dobra kończę tę bezsensowną notkę ;p


Papa :*

2 komentarze: